Aktualności

Wszystkie aktualności

Ciao Italia! Z Boguchwały do Rimini. "Kompanija" na festiwalu

2016-08-31
Katarzyna Hadała

Blisko tydzień boguchwalski zespół folklorystyczny "Kompanija" spędził we włoskim Rimini. Powodem był udział w festiwalu muzycznym. Jak co roku grupa wzięła udział w występach artystycznych połączonych ze wzajemną integracją – zespołową i międzykulturową. Nie inaczej było i w tym roku.

Do Rimini zespół dotarł w niedzielne przedpołudnie, 25 lipca. To miała być słoneczna Italia, a tymczasem niewielkie, turystyczne Rimini przywitało rzęsistym deszczem - zjawisko niecodzienne w ogóle, a zwłaszcza o tej porze roku. Po zakwaterowaniu i zaklimatyzowaniu się w hotelowych warunkach, jeszcze tego samego dnia cześć zespołu wyruszyła na ogląd miasteczka, które do złudzenia przypominało rodzimy Kołobrzeg lub Międzyzdroje. W szczycie sezonu turystycznego, od godzin popołudniowych do późnych godzin nocnych, na miejscowym deptaku pełno tam było turystów nastawionych na spędzanie czasu po włosku - bez pośpiechu, z lampką czerwonego trunku, wśród znajomych, w blasku świateł ulicy, na plaży, z dala od codziennych problemów. Wszechobecne kluby z muzyką zachęcały do "treningów" także "Kompaniję". Ale czy latynoski klimat komponował się z polskim folklorem? Różnice były widoczne - zarówno w muzyce jak i sposobie życia. Duża wilgotność i upalne temperatury sprawiały, że życie, w godzinach sjesty zamierało. Tylko plaża, przez okrągłą dobę jakby żyła swoim życiem.

No i w końcu zaczęło się. Nadeszła festiwalowa środa. W ruch ponownie poszły żelazka - bo tu mankiet się zmiął, igła z nitką - przecież te guziki trzeba przyszyć; stroili się ludzie i instrumenty. Każdy nastrajał się do wieczornego występu. W tle portu morskiego, tuż obok molo, przy kilkudziesięciostopniowym, wieczornym upale zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, którego echo niosło hen, hen daleko, do morza. Barwna "Kompanija" zatańczyła i zaśpiewała na miarę swoich możliwości. Konkurencja? Być musi. Gibka i energiczna grupa rumuńskiej młodzieży zdeklasowała wszystkich. Ale chyba było warto... Bo przecież taki wyjazd to przede wszystkim ludzie: międzynarodowi turyści, miejsca - warto zobaczyć Rimini "pozaresortowe", z ryneczkiem, katedrą, rzeką i 200-letnim mostem, z firmowymi butikami i uroczą dzielnicą San Giuliano kojarzoną z Federico Fellinim. Jeszcze tylko te kilkadziesiąt kilometrów do góry, wysoko, wysoko, bardzo wysoko. Bo będąc w Rimni nie sposób nie odwiedzić San Marino - jedno z najmniejszych państw Europy, swoista enklawę Włoch. Po co? W Polsce przywykło się uważać, że po konkurencyjne cenowo trunki i równie tanie, namiastki perfum. "I polacchi!" – słychać było z tamtejszych sklepów. Bo w San Marino niespodziewanie dużo Polsków także pracuje sezonowo.

W drodze powrotnej kapela rozśpiewała się. Wrażenia wyniesione z włoskiego festiwalu zaowocowały tradycyjnym "echem" stworzonym przez boguchwalską "Kompaniję". Bo, przecież jak pisał Jonasz Kofta: "śpiewać każdy może...".

I już było widać górzystą Słowenię, potem zakorkowaną autostradę Węgier i Słowację skąd już prawie krok w domu. Nad ranem, 1 sierpnia zespół dotarł do Boguchwały, gdzie nadal nie milkły dźwięki wyśpiewywane przez "Kompaniję".

Metryka dokumentu:
data wytworzenia informacji 2016-08-31
opublikował Tomasz Sitek
stanowisko Administrator
data publikacji 2016-08-31 13:35
data ostatniej aktualizacji
aktualizacja dokonana przez

Data zmiany Zmodyfikował Czynność