Dla wielu zawodników Lubczy wyjazdowy pojedynek z AKS-em Rzeszów był podróżą sentymentalną. Pierwsze siatkarskie szlify zdobywali oni bowiem w tym klubie, na hali V Liceum Ogólnokształcącego, gdzie rozegrany został sobotni pojedynek. Co więcej zagrali przeciwko swojemu trenerowi z młodzieżowych lat - Arturowi Łozie.
Lubcza do spotkania z młodymi resoviakami przystąpiła w bardzo okrojonym składzie. Zabrakło obu nominalnych atakujących, a także podstawowego libero. Zespół z Racławówki wystąpił zatem w nieco eksperymentalnym zestawieniu, a zastępujący w sobotę Grzegorza Masłowskiego, trener Andrzej Tereszkiewicz nie miał praktycznie żadnego pola manewru. Od samego początku dwupunktową zaliczkę utrzymywał AKS, a dobrymi atakami na kontrach popisał się Szymon Seliga. Niestety przy stanie 9:6 dla rzeszowskiego zespołu, atakując z niewygodnej sytuacji niefortunnie upadł na łokieć, doznając urazu. Zawodnik został odwieziony na pogotowie. Siatkarze AKS-u zaczęli grać niepewnie i Lubcza zniwelowała niemal całość strat, a dobrze atakowali środkowi Kąkol i Koniuszewski. Niestety nie udało się jej doprowadzić do remisu, a to za sprawą niewykorzystanych kontr. Rywale odskoczyli na 18:11 i do końca kontrolowali grę, ostatecznie zwyciężając 25:19.
Drugą odsłonę rzeszowianie rozpoczęli jeszcze lepiej. Przez cały mecz największą przewagę mieli w polu zagrywki. W tym fragmencie długimi seriami popisali się kolejno Jan Pyrsak i Maksymilian Starzec, co pozwoliło AKS-owi odskoczyć na pięć punktów. Trener Tereszkiewicz poprosił o przerwę, ale jego zespół cały czas był odrzucony od siatki i miał problemy z pierwszą akcją. Kilka razy przez blok ładnie przebijali się Fedko, Hołobut i grający z konieczności na ataku Bryliński, ale zaliczka AKS-u się utrzymywała. Efektowne ataki Michała Marszałka oraz skuteczne zbicia obu środkowych, dały podopiecznym trenera Łozy prowadzenie 17:11. Z czasem Lubcza wzięła się do odrabiania strat, jednak to rzeszowianie zwyciężyli 25:20.
Nieco lepiej Lubcza zainaugurowała trzecią partię. Początkowo zespół prowadzony przez Andrzeja Tereszkiewicza skromnie prowadził, a coraz większą skuteczność utrzymywał Mateusz Hołobut. Później inicjatywa powróciła na stronę rzeszowian, a przy silnych serwisach Marcina Karakuły AKS uciekł na 11:8. Zespół z Racławówki miał szansę na doprowadzenie do remisu, ale świetna obrona Łukasza Drążka powstrzymała kontrę przyjezdnych, za to swoją szansę wykorzystali gospodarze i ciągle byli na prowadzeniu. Po chwili trener Łoza dokonał zmiany, rozgrywający Marcin Karakuła został w pierwszej linii w roli atakującego i w trzech ustawieniach otrzymał wiele piłek, a jego ataki pozwoliły odskoczyć na pięć oczek. Lubcza "pękła", nie była już w stanie poderwać się do walki i ostatecznie ponownie przegrała 25:20.
Lubcza już praktycznie całkowicie pogrzebała szanse na awans do czwórki. Siatkarzom z Racławówki pozostała jedynie matematyka i oczekiwanie na cud.
AKS V LO Rzeszów - SST Lubcza Racławówka 3:0 (25:19, 25:20, 25:20)