Lubczy udało się po raz kolejny pokonać lidera tabeli. Zespół z Racławówki w niedzielę pokonał AKS Rzeszów. Było dramatycznie, ciekawie i w wielu fragmentach ten mecz stał na wysokim poziomie. Lubcza przegrywała już 0:2 i wydawało się, że nic nie będzie w stanie powstrzymać rozpędzonych rzeszowian. Stało się jednak inaczej, miejscowi przełamali napór młodszych kolegów i niesieni dopingiem kibiców odwrócili losy rywalizacji. Liderem drużyny podobnie jak w ostatnim meczu był niedawno pozyskany atakujący Mirosław Sowa. Tym razem zdobył aż 25 punktów.
AKS był zdecydowanym faworytem tego pojedynku, tym bardziej, że przyjechał do Niechobrza silnym składem. Początek spotkania przebiegał pod dyktando młodych siatkarzy Jerzego Wietechy. Szczególnie dobrze spisywali się oni w polu serwisowym. Długą serią popisał się Tomasz Błądziński i jego zespół prowadził 9:5. O czas poprosił wówczas szkoleniowiec miejscowych. Jego drużyna nieco opanowała sytuację i zaczęła grać punkt za punkt, a po obu stronach pojawiło się kilka błędów w zagrywce. Lubczę w grze utrzymywał przez długi okres Sowa, który praktycznie nie mylił się w ataku. Rzeszowianie zdołali jednak po raz kolejny uruchomić serwis, tym razem w wykonaniu Mateusza Kowalskiego i odskoczyli na 18:12, a pojedynek w tym fragmencie był bardzo senny. Kilka dobrych akcji w bloku i ataku zaprezentował środkowy Lubczy Mateusz Bryliński i po chwili przyjezdni prowadzili już tylko 16:19. Zaraz potem kibice oglądnęli jedną z najładniejszych wymian, świetną obroną popisał się libero gospodarzy Przemysław Marć, a na kontrze ręka nie zadrżała Sowie i miejscowi przegrywali 22:23. Ostatni słowo należało jednak do Rzeszowian, a decydujące punkty zdobył lider AKS-u Tomasz Błądziński.
Druga odsłona także rozpoczęła się lepiej dla AKS-u. Potężne serwisy na stronę miejscowych posyłał kapitan gości Łukasz Kozub. Bardzo szybko zrobiło się 4:0, ale Lubcza nie pozwoliła jeszcze bardziej napędzić się młodym zawodnikom z Rzeszowa. Serwisem tym razem odpowiedział Maciek Świst i siatkarzom z Racławówki udało się doprowadzić do remisu. Rywale w końcu zaczęli popełniać błędy w ataku, które były rzadkością w pierwszej partii. Dzięki temu skromna zaliczka utrzymywała się po stronie gospodarzy. Przez kilka kolejnych akcji trwała walka punkt za punkt i nikt nie mógł odskoczyć nawet na dwa punkty. Ta seria została przerwana kolejnym popisem w polu serwisowym autorstwa Łukasza Kozuba. Na szczęście dla miejscowych, tym razem zakończyło się "tylko" na dwóch asach serwisowych. Zaraz potem AKS powiększył przewagę do trzech oczek, a z zagrywki wstrzelił się Miłosz Pasternak. Tym samym elementem odpowiedział mu jednak Przemysław Fedko i na tablicy widniał wynik 18:18. Lubcza zaczynała grać coraz lepiej i po kontrze wykorzystanej przez Maćka Śwista, objęła prowadzenie 20:19. Kibice obejrzeli wówczas kilka długich wymian z pięknymi obronami. Popisywali się nimi głównie siatkarze z Rzeszowa i było 22:21 dla nich. Lubcza zdołała zrobić przejście, ale dwa ostatnie słowa należały do Łukasza Kozuba i jego zagrywek.
Wydawało się, że AKS pójdzie za ciosem i nic nie będzie w stanie go zatrzymać. Lubcza miała jednak piorunujący początek trzeciej partii, który odmieniła rywalizację. Odrzucające floty na stronę rywali posyłali Masłowski i Hołobut. To wywoływało liczne błędy po stronie rzeszowian i było 6:1 dla zespołu z Racławówki. Cały czas bardzo skuteczni w ataku byli Fedko i Sowa, więc po chwili miejscowi prowadzili już 9:4. Podopieczni Grzegorza Masłowskiego ciągle wywierali na przeciwnikach presję zagrywką, zaczęli dobrze pracować blokiem oraz obroną i wykorzystywali kontry. Przy serwisach Kamila Koniuszewskiego miejscowym udało się jeszcze odskoczyć i było już 14:8. Z czasem AKS uruchomił blok, dobrze w tym elemencie spisywał się Pasternak i rzeszowianie przegrywali już tylko 16:11. Przed dłuższym przestojem uchronił zespół z Racławówki niezawodny tego dnia Mirosław Sowa, który pięknie zaatakował po prostej i Lubczy udało się zrobić przejście. Od tego momentu rozpoczął się koncert zespołu z Racławówki. Wszystko zaczynało się od trudnych serwisów Mateusza Hołobuta. Raz po raz kapitalnymi blokami popisywali się Fedko, Bryliński i Sowa. W ten sposób miejscowi zdobyli osiem punktów z rzędu i mieli setbola. Partię zakończył Sowa, który efektownie zaatakował po skosie.
W czwartej partii Lubcza nadal walczyła o pozostanie w meczu, a AKS chciał powrócić do dobrej gry z pierwszych partii. Dzięki temu kibice mogli oglądać bardzo ładne i zacięte widowisko. Mirosław Sowa, także i na początku czwartej odsłony, był praktycznie nie do powstrzymania. To jego ataki na kontrach dały gospodarzom prowadzenie 9:7. Ich radość nie trwała jednak długo. "Powtórka z rozrywki", czyli trzy silne serwisy Kozuba i to AKS prowadził 11:9. Lubcza nie dała się złamać, odpowiedzialność w swoje ręce wziął jeden z najbardziej doświadczonych zawodników - Przemysław Fedko i tym razem to on wstrzelił się serwisem, doprowadzając do remisu 13:13. Wyrównana walka trwała przez długi czas. Walka punkt za punkt trwała aż do stanu 20:19 dla Lubczy, wcześniej nikt nie zdołał zdobyć więcej niż dwóch punktów z rzędu. Młodzi gracze z Rzeszowa w końcu nie wytrzymali. Atak w aut z lewego skrzydła dał gospodarzom dwupunktową przewagę. Nie pomylił się za to Sowa i obijając dłonie blokujących na kontrze, dał Lubczy prowadzenie 22:19. Kapitalny, pojedynczy blok zaprezentował jeszcze Mateusz Hołobut i przy stanie 24:20 miejscowi mieli pierwszą piłkę setową. W kolejnej akcji goście zaatakowali w aut i stało się jasne, że o wszystkim zadecyduje tie-break.
Pierwszy punkt w decydującej partii padł łupem AKS-u. Zaraz potem w pole zagrywki powędrował Kozub i zrobiło się groźnie, ale już w pierwszej akcji z zagrywki „ściągnął go” Mateusz Bryliński, który efektownie zbił z krótkiej. W jego ślady poszedł Fedko i zrobiło się 3:1 dla miejscowych. Grając pod presją, młody zespół AKS-u zaczął pękać. Dwa z rzędu ataki w aut i na tablicy widniał wynik 5:2 dla siatkarzy z Racławówki. Wówczas o przerwę musiał poprosić trener Jerzy Wietecha. Nie osiągnął jednak zamierzonego rezultatu, asa serwisowego posłał Fedko i na zmianie stron Lubcza prowadziła 8:4. Sytuację w zespole z Rzeszowa próbował jeszcze ratować Kacper Kalina. Niesiona głośnym dopingiem kibiców Lubcza poszła jednak za ciosem. Rywale zaczęli grać coraz bardziej nerwowo, nie umieli się już przełamać. Dobre serwisy na stronę AKS-u posyłał Patryk Masłowski, kapitalnym blokiem znów popisał się Hołobut i przy stanie 14:8 gospodarze mieli pierwszego setbola. Goście jeszcze się obronili, w kolejnej akcji asa posłał nie kto inny jak Kozub, lecz trener Masłowski nie mając już "czasów" wykorzystał zmianę, czym wybił rozgrywającego przyjezdnych z rytmu. Jego zagrywka poszybowała daleko w aut i w hali w Niechobrzu wybuchła wielka radość, nie tylko wśród zawodników i trenerów, ale także kibiców.
Lubcza zrównała się punktami z czwartą w tabeli Głogovią i minęła ją dzięki lepszemu bilansowi setów. Po przyszłotygodniowym wyjeździe do Błażowej, siatkarzy z Racławówki czeka seria pięciu spotkań na własnym terenie na przełomie grudnia i stycznia.
Lubcza Racławówka - AKS Rzeszów 3:2 (22-25, 22-25, 25-12, 25-20, 15-10)
Lubcza: Fedko (16 - punkty), Masłowski P. (c, 2), Sowa (25), Kąkol (7), Świst (6), Bryliński (12), Marć (libero) oraz Hołobut (5), Koniuszewski (5), Niedzielski, Róg, Bobak
Źródło: www.sstlubcza.com